Dzień dobry
Chciałabym Wam przedstawić ideę Floombieboombie. Markę stworzyłam będąc w pierwszej ciąży. Początkowo moim zamiarem nie było tworzenie produktów na sprzedaż. Szyłam od zawsze, jednak na poziomie bardzo podstawowym. Kiedy okazało się, że z powodów zdrowotnych, czas oczekiwania na syna spędzę w domu, postanowiłam odświeżyć hobby i kupić maszynę. Tak wymyśliłam kostkę sensoryczną dla maluszka. Uszyłam pierwszą, która nie przypominała finalnej wersji. Jak to w pierwszej ciąży (podkreślam „pierwszej„, bo jedynie wtedy się świruje, żeby wszystko wiedzieć i mieć najlepsze), dużo informacji notowałam dotyczących oczywiście noworodka. Wtedy pierwszy raz dowiedziałam się o kontrastach i ich funkcji stymulacji maluszka. Tak powstała kolejna wersja kostki, z kontrastowymi wzorami. Kiedy mój syn był już z nami, okazało się, że dzięki kostce można obserwować jak maluch zwraca uwagę na proste czarno-białe kształty. To był niesamowity moment. Dzięki obytym w ciężkiej macierzyńskiej przeprawie znajomym, wiedzieliśmy z moim Alechandro czego się spodziewać od noworodka w pierwszych tygodniach. Cytuję : Taki to mało kontaktowy stwór, obcy. Dopiero jak zacznie się do was uśmiechać, nawiążecie kontakt„. Jednak „w ich czasach” jako młodych rodziców, temat kontrastów w odniesieniu do noworodków nie był znany. Dzięki kostce znacznie wcześniej mogliśmy obserwować odruchy zaciekawienia. Już w pierwszych tygodniach można maluszkowi pokazywać kontrastujące barwy, dzięki czemu zobaczymy zaciekawienie w oczach dziecka. Dziecko widzi z niewielkiej odległości i najlepiej kontrastujące kolory, a dokładniej krawędzie kształtu. To nie jedynie zachcianka rodziców, aby zobaczyć czy dziecko zareaguje. Dużo mądrzejszych głów ode mnie dowiodło, że taka lekka stymulacja pomaga w rozwoju wzroku, a co za tym idzie i inteligencji. Dzięki obserwacji dziecko w późniejszym stadium uczy się chwytania, rozróżniania. Wzrok to bardzo ważne narzędzie w nauce otaczającego świata. Jako rodzice pilnie obserwowaliśmy rozwój naszego „obcego„. Okazało się, że uszy królika w kostce, to świetne narzędzie do nauki chwytu, a metki… Nie wiem czy jest niemowlak, który prędzej czy później podczas zabawy będzie zwracał największą uwagę na wszelkiego rodzaju metki. No po prostu trzeba je pociumkać. Dlatego kostka składa się jedynie z certyfikowanych dzianin, antyalergicznego wypełnienia. W procesie rozwoju dołączyłam kilka sensorycznych elementów. Jedno uszko kostki szeleści, w drugim jest piszczałka, natomiast w „brzuszku” dzwoneczek. Moja kostka jest wielozadaniowa. Kupując jeden przedmiot zapewniamy zabawkę dostosowaną do kilku etapów rozwoju. Czyż to nie ekologiczne? Wyszło przez przypadek, a bardzo wpisuje się w mój obecny stan bycia bardziej „eko„. Idealny prezent na narodziny bobasa, a posłuży przez długi czas. Kostka jest świetna nawet jako przytulanka, po prostu. Jest niezwykle miękka. Dzięki ciekawej formie możecie drodzy rodzice w późniejszym wieku waszych pociech wymyślić różne historie na temat zabawki. Uszy mogą być skrzydłami, metki mackami ośmiornicy, lub bronią Ninjago. Tak, tak, Ninjago. Mój 3,5 letni syn swojej kostki używa (trzymając ją za uszy) jako broń i uderza nią we wszystko. Po tylu latach kostka ma się całkiem nieźle. Pozostając nadal w nurcie „eko„, kostki pakuję w bawełniane woreczki, ściągane sznurkiem, które mogą posłużyć dosłownie do wszystkiego. Przechowywania czystych, jednorazowych pieluszek, lub na bieliznę w podróży, jak również na przechowywanie ubranek na zmianę. Zaglądajcie na nasz instagram @floombie_boombie i do sklepu. W końcu mogę to napisać – do sklepu! Alechandro zbudował stronę i jest floombie.pl.
Buzi

